sobota, 11 maja 2013

                                                        Niespodziewany powrót-Harry

4085643_harry-styles-.jpg

* * *

Jest chłodny, ale słoneczny dzień jesieni. Postanowiłaś pójść na spacer, bo nie mogłaś wytrzymać kolejnej kłótni swoich rodziców. Ubrałaś swój ulubiony płaszcz i wyszłaś. Mijałaś goniące się na podwórku dzieci, szczęśliwe pary siedzące na ławkach i trzymające się za ręce. No właśnie - szczęśliwe pary. Teraz sama nie wiesz, czym jest szczęście po nagłym zniknięciu Twojej miłości.Co wieczór przez cały rok zadawałaś sobie pytanie : Dlaczego do cholery on to zrobił ?
Nie znałaś odpowiedzi. Mijały tygodnie, miesiące, aż w końcu przestałaś dręczyć się zbędnymi pytaniami, które w ogóle nie miały sensu. Nie miałaś już na to siły.
Spacerując myślałaś, co by było, gdyby on tu był. Zaśmiałaś się pod nosem, bo przecież dobrze wiesz, że on zostawił Cię bez niczego, odebrał całe ciepło Twojej duszy. Jednocześnie go nienawidziłaś i kochałaś. To było dla Ciebie nie do ogarnięcia.
Nagle obok chodnika spostrzegasz zatrzymującą się taksówkę. Nie wierzysz własnym oczom. To on - Harry. Zamurowało Cię. Nie dawał znaku życia przez tyle czasu, a przecież nie mieszkacie tak daleko od siebie. Chłopak musiał Cię zobaczyć przez szybę i poprosić o zatrzymanie taksówki, bo gdy wyszedł z niej, to od razu do Ciebie podszedł.
H : Cześć.
Ty : Cześć Harry.
H: Nie zmieniłaś się wcale.
Ty : Pff, przecież minął TYLKO ROK.
Mówiąc "TYLKO ROK" miałaś na myśli całą wieczność. W tym momencie pęka Ci serce, on nadal patrzy na Ciebie w ten kochany sposób.
Harry złapał Cię za rękę i dodał : pięknie wyglądasz.
Ty : Nie dotykaj mnie.
Wyślizgnęłaś swoją rękę z ręki Styles'a.
H : Ale..
Ty : Żadnego ale. Co Ty tutaj w ogóle robisz ? Co może jeszcze mi powiesz, że tęskniłeś ?
H : nie wiesz jak bardzo.
Zaśmiałaś się chamsko.
Ty : Co Ty możesz wiedzieć o tęsknocie ? To Ty mnie zostawiłeś jak jakiegoś śmiecia. Co nie miałeś czasu ? Znalazłeś sobie jakąś na boku ? Oprócz koncertowania to może na dziwki chodziłeś, co ?
Nie hamowałaś się wcale w swoich słowach. Musiałaś powiedzieć mu prosto w twarz, co czułaś przez te wszystkie dni, w których nie był on obecny.
H : Dlaczego taka jesteś ? Oschła i oziębła ? Nie taką Cię pamiętam.
Ty : A jaka mam być ? Zostawiłeś mnie, miałeś mnie daleko gdzieś. Wiesz co ja czułam ? Nie mogłam się pozbierać. Taki egoista jak Ty będzie mi mówił jaka mam być ?
Widziałaś jak do oczu chłopaka napływają łzy. Nie obchodziło Cię to. Chciałaś, żeby poczuł to co Ty czułaś przez cały czas, w którym byłaś samotna.
H : Nie rozumiesz mnie. Ja Cię kocham, potrzebuję Cię. Przecież wszystko Ci wytłumaczyłem. Wiem, że to ciężko było Ci zrozumieć, ale błagam daj mi ostatnią szansę, ja naprawdę..
Przerwałaś mu.
Ty : Wszystko ? Nic mi nie wytłumaczyłeś. Nie ściemniaj. Nie chcę Cię znać, nie pokazuj mi się na oczy ! Nienawidzę Cię, rozumiesz ?!
H : To nieprawda ! Musisz coś do mnie czuć !
Ty : Tak ? To patrz jak teraz to ja odchodzę !
Odwróciłaś się i poszłaś w stronę domu. Cały czas ryczałaś jak małe dziecko, któremu odebrano najcudowniejszą zabawkę.
Po chwili dostajesz sms-a. Wyciągasz telefon, a na wyświetlaczu widnieje nadawca. To Harry.
Czytasz wiadomość.
“ Myślałem, że czytałaś list ode mnie...”

Zdziwiło Cię to. Jaki list ? Zaczęłaś iść szybciej. Po wejściu do domu nie było tam Twoich rodziców. Może i dobrze. Miałaś spokój. Nie wiesz dlaczego, ale szukałaś listu w ciuchach mamy. Nie dowierzałaś, gdy go tam znalazłaś. Zaczęłaś czytać.
" Kochanie to bardzo trudne. Muszę urwać kontakt z Tobą. Twoi rodzice mnie do tego zmusili. Twój ojciec groził mi, że jeśli Cię nie zostawię, to ze mną skończy. Wystraszyłem się jak zwyczajny dzieciak. Nie miałem innego wyjścia. Wolałem żebyś miała mnie za skończonego potwora, niż za ofiarę w ręku Twojego ojca. Przepraszam. Pamiętaj, że Cię kocham. Zawsze będę Cię kochał, bo uczyniłaś mój świat lepszym. Wiem, że będzie mi trudno bez Ciebie. Moje życie się rozwali na malutkie kawałki, a każdy dzień będzie przepełniony pustką.
PS : Nie zapomnij o mnie. "
Ledwo przełknęłaś ślinę. Nie mogłaś uwierzyć, że tata, którego tak kochasz i cenisz jest takim złym człowiekiem. Zawiodłaś się jeszcze bardziej na mamie, że pomagała mu to ukrywać.
Nie czekając spakowałaś swoje ciuchy i najpotrzebniejsze rzeczy do walizki. Odeszłaś z domu zostawiając na stole karteczkę z napisem : 
“ Jak mogliście mi to zrobić ? Już się dla mnie nie liczycie. ”

Postanowiłaś iść tam, gdzie mieszka Harry. Kochasz go i nic chyba tego już nie zmieni. Bałaś się, że chłopak nie wybaczy Ci dzisiejszych słów, które do niego skierowałaś. Byłaś już pod jego domem, bramka była otwarta. Zapukałaś do drzwi, po czym ujrzałaś jego postać. 
Ty : Harry, ja..ja naprawdę nie wiedziałam nic o tym liście. Przed chwilą go przeczytałam. Oni to ukrywali przede mną. Przepraszam.
Styles widział Twoją walizkę i wiedział od razu, że uciekłaś od tych wariatów. Nie czekając dłużej, wziął Cię na ręce i zaniósł do salonu.
H : Zachowałem się jak tchórz, mogłem się mu postawić, jakoś z tego wybrnąć. Wybacz mi. Ja świata poza Tobą nie widzę. Każda chwila bez Ciebie była jak jakaś kara, nie dawałem sobie rady.
Wszystko do Ciebie wróciło. Znowu go kochasz, a nawet ciągle, bo przecież wcale nie przestałaś go kochać. Zawsze żywiłaś do niego uczucie. Nie zwlekając, czule pocałowałaś jego usta.
Ty : Obiecaj mi, że mnie już nigdy nie zostawisz samej.
H : Obiecuję, a nawet przysięgam. Kocham Cię Skarbie.
Zaczęliście się namiętnie całować. Poczułaś to samo ciepło, co rok temu, gdy całował Cię zanim zniknął. Wiedziałaś, że oboje chcecie być ze sobą.
Twoi rodzice próbowali to zniszczyć. Nigdy im tego nie wybaczysz.
Ważne było już dla Ciebie tylko to, że Twój "loczek" powrócił i znowu jest przy Tobie. Na zawsze.

środa, 8 maja 2013

                                                           1 Harry

- Harry no pewnie że chce być twoją dziewczyną, ale czy to nie za szybko ?-Spytałaś.
- No co ty ..?- Zdziwił się Harreh.
- No dobra raz się żyje ;p- Odpowiedziałaś.
- No dobrzee. Co chciałabyś na śniadanie ?-Spytał.
- Obojętnie ;]
-Dobrze to ty się jeszcze glebnij spać, a ja coś przygotuję.


Od tego momentu jesteście razem, minęły już dwa lata. a ty jesteś narzeczoną Stylesa.
Od roku staracie się o dziecko chociaż jeszcze nie jesteście małżeństwem. Dzisiaj poszłaś po wyniki badań, okazało się że nie możesz mieć dzieci. Zrozpaczona pobiegłaś do swojego ulubionego miejsca w parku. Nikt  cię w nim nie widział ale ty poszczególne osoby tak. Nagle zauważyłaś dziwnie podobną sylwetkę do Harrego całującego się z jaką dziewczyną. Dla upewnienia podeszłaś bliżej okazało się że to na prawdę był on. ON i Jakaś blondynka. Nie wiedziałaś co masz w tej sytuacji zrobić. Pobiegłaś do domu. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Postanowiłaś że to on powinien Ci to wszystko wytłumaczyć. Czekałaś na niego, lecz nie wiesz nawet kiedy zasnęłaś. Rano obudził cie Harry. Spojrzałaś na niego uśmiechnięta, ale po chwili przypomniało ci się wczorajsze wydarzenie z parku.
-Widzę że na mnie czekałaś.
-Tak czekałam, musisz mi coś powiedzieć.-Powiedziałaś tajemniczo.
-No słucham?-Zapytał z zaciekawieniem Hazza.
-Widzisz wczoraj byłam u lekarza w sprawie mojej ciąży.
-Właśnie i co powiedział ?- Przerwał ci Harry.
-Poczekaj, poszłam potem do parku i zobaczyłam ciebie z jakąś blondynką. Wytłumaczysz mi to ?-Zapytałaś z nadzieją że to nie prawda.
-Tak byłem w parku z... em Klarą ! Moją starą koleżanką ze szkoły, wiesz spotkałem ją w sklepie i wybraliśmy się na spacer opowiadając sobie o swoich życiach i takie tam.- Odpowiedział.
-Harry,a w sprawie tej ciąży, nie mogę mieć dzieci.
Smutna i ze łzami w oczach, chciałaś przytulić się do Hazzy siedzącego obok ciebie, ale usłyszałaś trzaśnięcie   drzwiami.Zrozumiałaś, musiałaś odejść od Harrego. Chciałaś już wstać i pójść na górę się spakować ale przerwał ci Harry.
-Szkoda, bardzo chciałem mieć małą Darcy. No ale może zamiast dziecka będziemy mieć kotka?-Zapytał z nadzieją w głosie i wręczył ci małego kociaka.
-Ohh Harry czyli mnie nadal kochasz ?-Zapytałaś.
-A przestałem ?-Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Kocham cię głupku.-Powiedziałaś szczęśliwie.
-Ja ciebie też- Odpowiedział.

I tak minął rok od tego zajścia, strasznie ufałaś Harremu do pewnego czasu....

Dziś Harry miał próby. Posprzątałaś dom, uszykowałaś pyszną kolację. Zostało ci tylko zrobienie prania. Nagle z jego spodni wypadł telefon. Nie chciałaś tego robić, ale to było silniejsze od ciebie, spojrzałaś w jego wiadomości. Były 2 nieodebrane, od Katy. Otworzyłaś je, tak z ciekawości. Pierwsza wiadomość brzmiała tak :
" Kotku jak będziesz mógł to wpadnij ;** Kocham i całuję"
A drugi brzmiał tak : "Misiu kocham cię !! Odpisz szybko ;****!"
Byłaś zdziwiona i zdenerwowana jednocześnie. W głowie miałaś dużo różnych myśli takich jak: "Czy on mnie zdradza?" "Ma inną?" "Chce mieć z nią dziecko?"
Zdenerwowana rzuciłaś telefonem o płytki, a on porozrzucał  sie po całej łazience, z której wybiegłaś. W tym samym czasie do domu wszedł Harry i podbiegł do ciebie. Pakowałaś się.
-Co sie stało? - Spytał zdenerwowany.
- Jak byś nie wiedział !- Krzyczałaś krztusząc się łzami.
- Zrobiłem coś nie tak ?- Pytał.
- ZDRADZIŁEŚ MNIE DUPKU!- Wykrzyczałaś mu to w prost w twarz, po czym wybiegłaś zostawiając zdezorientowanego Harrego w waszej, no już teraz jego sypialni.
Nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić, postanowiłaś się komuś zwierzyć, ale nie wiedziałaś komu. Postanowiłaś pojechać do Mary. Mary była twoją najlepszą przyjaciółką. Kiedy ona zobaczyła Cie zapłakaną w jej drzwiach od razu wiedziała że chodzi o Harrego.
-Znowu ?- Spytała z troską.
-Tak.
- To już 2 kłótnia w tym tygodniu. - Powiedziała smutna.
-Tak wiem, ale co ja na to poradzę ? Sprzątałam mieszkanie i chciałam zrobić mu niespodziankę a wiesz co znalazłam ? TELEFON !!
- Wow to telefon idealna rzecz do kłótni - Mówiła z sarkazmem twoja przyjaciółka.
-Hahaha bardzo śmieszne, w tym telefonie były 2 wiadomości. Od jakieś Katy !- Krzyczałaś rozpłakana.
-Hej, mała spokojnie będzie dobrze może to była pomyłka ?- Starała się uspokoić cię Mary.
- Mówisz że to możliwe ?-Spytałaś.
- Tak i to nawet bardziej niż to że cię zdradził czy coś.- Łagodziła sprawę Mary.
W tej samej chwili usłyszałyście dzwonek do drzwi. Mary poszła je otworzyć, zostawiając ciebie na kanapie. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała w nich Harrego z czerwoną różą.
- Mary, błagam powiedz że jest u ciebie T.I.-Prosił błagalnym tonem Harry.
-Tak, jest.- Oznajmiła twoja przyjaciółka.
- Mogę wejść ?-Spytał z nadzieją w głosie Harry.
-Ehh no niech ci będzie.- Powiedziała Mary.
- T.I ja cię bardzo przepraszam, ja na prawdę nie chciałem, w sumie to nie wiem o co chodzi.- Mówił załamany.
- JAK TO ? PRZEPRASZASZ MNIE I NIE WIESZ ZA CO ?!- Krzyczałaś ze złości.
- Wybacz, ale...- Chciał się tłumaczyć.
- NIE MA ALE ! Z NAMI KONIEC !- Oznajmiłaś i wybiegłaś do swojego pokoju na górze.
- T.I !!!- Zawołał Harry.
- Na prawdę nie wiesz o co chodzi ?- Spytała Mary.
- Nie. Nie wiem, co zrobiłem nie tak.- Spytał zrozpaczony chłopak.
Mary podała mu tylko telefon, po czym powiedziała że musi porozmawiać na spokojnie z T.I, lub po prostu wyjść. Harry wyszedł, stwierdził że musi wszystko przemyśleć.

Od tego momentu minął tydzień, ty w ostatnim czasie czułaś się bardzo źle, więc postanowiłaś iść do lekarza.
Poszłaś do niego razem z Mary.
- Więc mówi pani że często pani wymiotuje, dużo je i źle sie pani czuje... hmm z badań i tego co pani mówiła  wychodzi na to że ... jest pani w ciąży ! Gratuluje !- Oznajmił z radością lekarz.
-J-jak to w ciążży ?- Mówiłaś drżącym głosem.
-Noo normalnie.- Mówił lekarz.
- Ale to nie możliwe !  Rok temu mówiono mi że nigdy nie zajdę w ciążę !-Dziwiłaś się.
- Tak ale tam te badania nigdy nie mają 100% droga pani.- Tłumaczył ci lekarz.
-Zapiszę panią na następne spotkania, dobrze ?- Pytał lekarz.
-Tak, tak.- Potwierdziłaś.

Po badaniach.
-JA NIE MOGE  JESTEŚ W CIĄŻY !!- Darła się twoja kumpela w niebo głosy.
- NO WIEM SUPER NIE ? Zaraz przecież ja to robiłam tylko z... - Zatrzymałaś sie.

                                                    2 Harry

Po głośnych krzykach Asi Harry natychmiast zadzwonił na pogotowie.
*Godzina 2:00 w nocy*
A: Harry ja już nie wytrzymam.
H: Asiu, a co się dzieje?
A: Wszystko mnie już boli i jestem wykończona.
H: Zawołać lekarza?
A: Nie. Chcę leki przeciwbólowe.
H: Dobrze zawołam pielęgniarkę.
*Godzina 6:00 nad ranem*
A: Harry śpisz?
H: Nie cały czas siedzę przy tobie. Śpij.
A: Z tym bólem nie da się spać.
Harry poszedł do pielęgniarki po tabletki przeciwbólowe.
A: I co masz?
H: Nie. Mówią, że nie mogą dłużej czekać. Będziesz miała cesarskie cięcie.
Po paru minutach przyszła pielęgniarka z zastrzykiem znieczulającym.
P: Pani Joanno. Wykonamy teraz cesarskie cięcie. Proszę się położyć na tym łóżku i pojedziemy na porodówkę.
Harry czekając na koniec porodu przysypiał na krześle. Obudziła go pielęgniarka.
P: Panie Styles jest pan ojcem. Gratuluję.
H: Czy mógłbym zobaczyć się z Asią?
P: Oczywiście.
Harry ze łzami w oczach wszedł na sale na której leżała Asia i Nicole
A: Harry jedź do domu i odpocznij.
H: Teraz nie mogę. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Moje dwie księżniczki.
*Po trzech dniach Asia wraz z Nicole wróciły do domu*
A: Opłacało się iść do Nialla na tę imprezę.
H: Mamy z tego cudowny prezencik.
A: Muszę zadzwonić do mojej przyjaciółki Izy i jej się pochwalić.
A: Hallo. Cześć Iza tu Asia.
I: No hej Asia. Co tam u ciebie?
A: Niedawno wróciłam ze szpitala.
I: A co się stało, że byłaś w szpitalu???
A: Jestem mamą. Urodziłam córeczkę Nicole.
I: No to gratuluję. Wiesz co muszę już kończyć bo mi pies ucieknie. Odezwę się niedługo. Trzymaj się i ucałuj Nicole i Harrego. Papa.
A: Papa.
*Następnego dnia Harry wraz z chłopakami z 1d wyjechali w trasę koncertową*
A: Harry ja nie dam rady sama opiekować się Nicole.
H: Dasz radę jesteś dzielna. Będę codziennie dzwonił.`
*Po dwóch dniach Asia nie dawała rady już dłużej wytrzymać*
A: Nicole a teraz się spakujemy i wracamy do Polski do babci i dziadka
Asia spakowała wszystkie swoje rzeczy i wyjechała. Na łóżku zostawiła list:
Harry ja już tak dłużej nie mogę. Wyjechałam do polski. Jeśli będziesz chciał
Widywać się z Nicole to oczywiście będziesz mógł. Mnie już to wszystko
Przerosło i nie mam już siły. Jeśli będziesz chciał to zadzwoń ale nie obiecuję
Że odbiorę. Całuję ASIA i  NICOLE.
Po tygodniu koncertowania Harry wrócił do domu. Zobaczył
list. Natychmiast go przeczytał i nie wiedział co ma robić.
Zdenerwowany poinformował Nialla, Liama, Louisa i Zayna.
Wszyscy byli przerażeni. Postanowił zrobić Asi niespodziankę
i pojechał do Polski. Znalazł adres domu Asi i jak najszybciej
chciał się z nią zobaczyć. Przed drzwiami Asi domu stanął Harry.
A: Harry co ty tu robisz?
H: Jak to co? Przyjechałem do mojej Nicole.
A: Ja do Londynu nie wracam.
H: Dobrze. Mam dla ciebie bardzo ważną wiadomość.
A: Jaką?
H: Joanno, Czy wyjdziesz za mnie?
Rozpłakana Asia rzuciła się Harremu w ramiona.
A: Oczywiście. Tak. Z chęcią. Myślałam, że nigdy mi tego nie zaproponujesz.
H: Teraz budujemy nową drogę w naszym życiu. Już mi nikt was nie zabierze.
A: Chciałabym cię pocałować.
H: Ja ciebie też.
Oboje byli tak podekscytowani, że nie panowali nad emocjami. Zaczęli się namiętnie całować. Ich twarze przez długi czas nie mogły się od siebie oderwać. Po delikatnej twarzy Asi spływały łzy, a malinowe usta Harrego nie zwracały na to uwagi. Ich namiętny pocałunek przerwał płacz Nicole. Oboje szybko podbiegli do łóżeczka i w tym samym czasie próbowali wziąć małą na ręce. Zaczęli się śmiać, a mała przestała płakać. Dotarło do nich, że Nicole chciała aby jej rodzice byli szczęśliwi. Po paru miesiącach Harry i Asia wzięli ślub. Myślą już nad siostrą lub braciszkiem dla Nicole. Ich życie wreszcie się ułożyło i zapominają o przeszłości.
KONIEC




Nie moje /Elkaaa


wtorek, 7 maja 2013



                                                          Liam
Piątkowy wieczór .Jak zwykle nudy. Najbardziej dziwne jest to, ze gdy przychodzi wyczekiwany przez wszystkich weekend to każdemu się nudzi. W telewizji leciały jakieś durne telenowele.Jakby nie mogli puścić dobrego filmu akcji.  Siedzieliśmy znudzeni na kanapie. Ja oczywiście w środku. Obok mnie siedział Liam i Zayn. Nagle wpadłam na świetny pomysł. Nie pozwolę abyśmy umarli z nudów. Będzie wesoło 

- Dawajcie zagramy w butelkę  - rzuciłam w ich kierunku. Popatrzyli na mnie z radością w oczach. 
- Dobra – odpowiedział za wszystkich Louis. 

Usiedliśmy w kółku. Na środku leżała butelka
- Ja zaczynam ! – krzyknął Hazza. Cieszył się jak małe dziecko. Az się bałam co dla mnie wymyśli.On był nieobliczalny
- Dziewczyny mają pierwszeństwo – zauważył Liam przenosząc na mnie wzrok. Był taki słodki. Nie ukrywam podobał mi się, ale po co mu mam to mówić ? Tylko zniszczę naszą przyjaźń. niech zostanie tak jak jest
- Dobra , niech Harry zaczyna – Mrugnęłam do bruneta. Odmrugnął i na jego pełnych wargach zagościł uśmiech.Och [T.I] uspokój się !  Harold zakręcił. Wypadło na Nialla
- Pocałuj [T.I] w policzek – rzucił. Ach mogłam się tego spodziewać. Jestem jedyną dziewczyną w ich towarzystwie. Perrie ma trasę koncertową a El jest u rodziców. Zawsze jak gramy i jestem tylko ja to każdy z chłopców musi mnie cmoknąć. 
-Tylko w policzek ? Może coś więcej ? – Spytał z nadzieją blondyn. Trzepnęłam go ze śmiechem w ramię. Ten to ma tupet ! Niegrzeczny zarłoczek. Cmoknał mnie w policzek . Zakręcił. I wypadło na mnie . Heh
- [T.I] cmoknij Liama w czoło
- Już nie masz czego wymyślać ?? – Spytałam ze śmiechem.Nie wiem czy chłopcy zauważyli, ze był to n e r w o w y śmiech. Czasami załowałam, ze w naszej butelce nie ma pytań tylko same wyzwania. Zawstydzona podeszłam  do Liasia. Patrzył mi w oczy. Miał piękne oczy. Takie .. brazowe . Nie noo STOP. Uklęknęłam , odgarnęłam mu włosy z czoła i złożyłam na nim pocałunek . Troszkę żałowałam, że nie mogłam go cmoknąć w usta ale cóż. Trzeba się cieszyć z tego co się ma. Gdy się od niego oderwałam , spłonełam  rumieńcem. Chłopaki się śmiali ,a Li patrzył mi  głęboko w oczy . Czemu tak n a t a r c z y w i e sie we mnie wpatrywał ?Zakręciłam  butelką i wypadło na .........Liama ! No nie  ! Ja to amm szczęście. Jednak ja nie byłam nudna. Dam wycisk chłopakowi
- Liam musisz dotknąć łyżki – uśmiechnęłam się chytrze  Wiedziałam, ze to go przerazi i tak jak myślałam Liam momentalnie  pobladł
- COOOOO ?!!!!!!
- No dajesz Daddy – zaśmiał się Louis .Bawiło go to. Podszedł do szuflady ze sztućcami , wyjął łyżkę i podał ją Liamowi. Payne popatrzył na mnie zranionym wzrokiem. Wzruszyłam ramionami. Chłopak chwycił ją drżącą ręką. Zrobiło mi się go troszkę żal.
- Mogę już przestać ??? – Wydukał zmartwiałymi wargami. Kiwnęłam głową. Wybuchnęliśmy śmiechem. Liam odłożył łyżkę i odetchnął z ulgą . Gdy zobaczył nasze miny naburmuszył się. Słodziak. 
- No co ?! – burknął. 
- Nie nic – wykrztusił Zayn . Liam  zakręcił butelką. Wypadło na Louisa. Daddy uśmiechnął się chytrze. Hm co on wymyślił ?
- Louis , połaskocz Zayna -  Zayn w mgnieniu oka się uspokoił i spojrzał na niego przerażeniem .Nie dziwię mu się. Lou jest zdrowo świrnięty i nadpobudliwy. Rzucił się na Zayna. Pełne współczucie dla Mulata.  Łaskotali się tak z dwadzieścia minut. Gdy już się uspokoili  zakręcił butelką . Znowu wypadło na Liama 
- No to teraz zaszalejemy – poruszył brwiami. Mam się bać ? – pocałuj [T.I] z języczkiem - Że co ?! O Boże nie no naprawdę zaszalał. Przecież ja się tam spalę ze wstydu. Jeszcze przy chłopakach nieee. 

- Nie przesadzacie ? – jęknęłam . Popatrzyłam na Liama , który szczerzył się do mnie. A ten co taki wesoły ? Czy oni coś knują ? Na przykład chcą mnie upokorzyć  nagrać i wrzucić do neta ? Tylko to mi przychodzi do głowy. Tylko czemu wybrali na to Payne'a ? Może się domyślili ?
- Może na osobności ? – zaproponował. Kiwnęłam głową. Dobre i to. Przynajmniej wścibski Lou nie będzie podglądał. Wyszliśmy na taras 
- Dlaczego nie chcesz ? – Spytał ze smutkiem. Czy ja się przesłyszałam ? On się mnie pyta D L A C Z E G O?! O co chodzi ?
- No bo .. ja się wstydzę – wymyśliłam coś na poczekanie. W sumie to nie było to zbyt wielkie kłamstwo bo się wstydziłam i to bardzo. 
- Czego ? – ujął mnie za rękę. Moja skóra płonęła. Ciało lgnęło do niego. Nie panowałam nad nim. Mimo to wyrwałam się i westchnęłam
-  Liam , miałam ci tego nie mówić, ale chyba nie mam innego wyjścia. Ja się w Tobie zakochałam , kocham cię odkąd pamiętam. Kocham Twój uśmiech, twoje czekoladowe oczy, twoje włosy, które mogę czochrać do woli. Kocham twoje pełne usta. Twoje poczucie humoru, kocham gdy się złościsz . Kocham gdy ....- Nie zdążyłam dalej dokończyć, gdyż Liam złączył nasze wargi w jedność. Tyle na to czekałam. Było to moje najskrytsze marzenie. Myślałam  ze nigdy się nie spełni. Myliłam się, miałam teraz Liama tu obok siebie. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie 
- Teraz mnie posłuchaj. Ja tez cię kocham. Można powiedzieć, ze od zawsze. Kocham Twoje serce, Twoją osobowość. Kocham Twoje ruchy, twoje drobne ciałko. Kocham twój uśmiech, twoje roześmiane oczy. Kocham całą ciebie. I to się nigdy nie zmieni - nie wiedziałam co powiedzieć. Jego słowa zaskoczyły mnie i wzruszyły jednocześnie. Nie mówiłam nic tylko wtuliłam się w jego ciepłe ramiona. Było mi w nich dobrze. Nie chciałam przerywać tej magicznej chwili. 
- Kocham Cię – powiedział Liam . Popatrzyłam w jego oczy, Znowu się pocałowaliśmy. 

Postanowiliśmy wrócić do chłopaków. Na pewno powymyślali mnóstwo historyjek. Nie myliłam, się. Gdy tylko weszliśmy 4/5 1D dostało napadu śmiechu. Zignorowaliśmy to i usiedliśmy na swoich miejscach 
- Gramy dalej, czy macie zamiar się ryć ? - spytałam.
- Jasne, ze gramy - odpowiedział Loui.
- Jedno podstawowe pytanie - zaczął Harry
- Tak ?
- Czy wy R - A - Z - E - M ? - przeliterował Louis. Parsknęłam śmiechem
- T - A - K - odpowiedział mu Liam przytulając mnie
- Wiedziałem ! - Krzyknął Niall - Zayn wygrałem zakład - zaczął szczerzyć się do Mulata. Ten tylko westchnął i pogrzebał w portfelu. Wyjął z niego banknot nie wiem jaki, nie zdążyłam zobaczyć i dał go  farbowanemu. Liam uniósł brwi 
- Założyliśmy się. Zayn twierdził, ze [T.I] nie zechce być z Liamem. Ja w was wierzyłem - odparł dumnie Blondyn
- A ja dam wam radę. A mianowicie .. - zaczął Harry
- Zabezpieczajcie się ! - dokończył Louis - Wszyscy parsknęli śmiechem 
- Dom wariatów - pokręciłam głową
- Ale ty do niego należysz - szepnął Liam całując mnie w głowę. 
- O tak. Razem z Tobą - odszepnęłam

                                             
                                 Zayn

Zayn, myślisz , że dasz rade to nieść? To jest troszkę ciężkie- wahając się podałam mu kolejne pudełko.
-Dam radę, księżniczko-chwycił  pudełko tak jak by w środku były piórka, a nie ciężkie książki.  Dziś  przeprowadzam się  do Zayna. 

W sumie to była szybka decyzja.  Codzienne randki i pożegnania, gdy musiałam iść do domu. To było męczące. Każdego dnia się żegnać tylko po to by kolejnego znów się przywitać i spędzić ze sobą cały dzień. 
Tego dnia trzymałam go mocno za rękę nie mogąc się od niego oderwać. 
- Kochanie, bo ci ucieknie! - poganiał mnie widząc stojący na przystanku autobus. 
- Szybko, jeszcze jeden- mruknęłam z błagalną miną i  dociągałam go do siebie łapczywie sięgając ust. 
- Biegnij wariatko. - śmiejąc się pocałował mnie ostatni raz. 
Wbiegłam do autobusu ledwo przeciskając się przez zamykające się już drzwi. Kilku ludzi przyglądało się nam i uśmiechało szczerze. 
Kierowca także rozbawiony tą całą sytuacją zapytał: 
- Co, ukochany nie chciał puścić? - w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego szczerze .Nie zdążyłam usiąść a już poczułam wibrujący w kieszeni telefon. Dzwonił Zayn. 
- Wysiadaj na najbliższym przystanki wariatko, mam twoją kurtkę - słysząc śmiechy ludzi wybiegłam gnając w jego stronę. Wychylił się zza rogu łapiąc mnie i znów łącząc nasze usta. Trzymając swoją kurtkę już w dłoniach wyszeptałam do niego: 
- Zawsze chciałam tak do ciebie biec.
- Ale żeby się całować , a nie wziąć kurtkę. - powiedział i się roześmiał,a  ja nastawiłam usta do pocałunku. 
 - Cicho bądź, całuj.
 -Musisz się do mnie przeprowadzić- stwierdził Zayn i abym nie zaprzeczyła pocałował mnie w usta.
Tak, mam osobę, na którą zawsze mogę liczyć i  jest przy mnie zawsze, kiedy tylko tego potrzebuję. 

-Hej [Twoje.Imię], gdzie to chcesz? -spytał Harry,trzymając w ręku moją kosmetyczkę, wyrywając mnie z zamyślenia. 
-Połóż w łazience-powiedziałam  z uśmiechem.  
Wszyscy chłopcy, a nawet Daniell przyszła  mi pomóc.  Chwyciłam ostatnie pudełko i chciałam zanieść je do środka. Nagle Zayn wyrwał  mi pudełko z dłoni  i położył z powrotem na ziemię.
  -Zrobisz to później kochanie-  oznajmił z uroczym uśmiechem. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do mieszkania.
  -[Twoje.Imię] Potrzebujesz pomocy?-spytała Daniell. 
 -Oczywiście, możesz pomóc mi powiesić ubrania- powiedziałam.
-Kochanie...Mieliśmy odpocząć- mruknął Zayn łapiąc mnie za biodra i wtulając się w moje ramię. 
-Potem odpoczniemy- szepnęłam mu na ucho i pocałowałam go w szyje. Mijając kuchnie, gdzie siedzieli wszyscy chłopcy, weszłyśmy do sypialni-teraz już mojej i Zayna. W pokoju było czuć przyjemny zapach perfum Zayna.
 -Ty i Zayn jesteście po prostu dla siebie stworzeni. Cieszę się, że w końcu  z nim zamieszkasz- Daniell uśmiechnęła  się zamykając drzwi.
 -Cały czas mówi tylko o tobie, jak bardzo cię kocha. Nawet na sekundę się nie zamknie. Mówi o tobie nawet, gdy oglądamy telewizje, a w pokoju panuje idealna cisza. Zanim cię poznał to prawie wcale się nie odzywał- uśmiechnęła się. Chwyciła  garść wieszaków i położyła  na łóżko.
-Ty i Liam też jesteście idealną parą.- oznajmiłam i wyjęłam kilka ubrań z torby.  
Rozumiałam dlaczego Liam ją wybrał. Była piękna, troskliwa i słodka. A przede wszystkim miała dobre serce.   Ale szczerze mówiąc zastanawiałam się dlaczego Zayn wybrał mnie...  Wyjmując ubrania z torby i wieszając je w szafie, rozmawiałyśmy  o trasie koncertowej z chłopakami.   

Tej nocy leżałam  w łóżku i myślałam  o tym dlaczego Zayn  był we mnie zakochany.  Spojrzałam na niego ukradkiem. Spał jak dziecko. Przysunęłam  się do niego bliżej.  Przyglądałam  się jego rysom twarzy i słodkim ustom. Nagle otworzył  oczy.
 -Czy wszystko w porządku, kochanie? -  spytał  jeszcze w pół śnie.  Kiwnęłam  głową. Nigdy go nie okłamywałam. W pełni obudzony, położył się  na plecach i przyciągną  mnie  do siebie. Oparłam głowę  na jego piersi. Leżąc tak kilka minut, nasłuchiwałam bicia jego serca.  
- Zayn, mogę cię o coś zapytać?- szepnęłam cicho. 
- O wszystko kochanie.-odpowiedział.
 -Co sprawiło, że się we mnie zakochałeś?- Podniosłam głowę chcąc znać odpowiedź. 
 -No bo jesteś sobą. Jesteś piękna, pewna siebie, ale możesz być też nieśmiała w każdej chwili. Zależy Ci tak bardzo na tych, których kochasz. Łatwo rozśmieszasz . Łatwo się z tobą rozmawia, jesteś moją najlepszą przyjaciółką . Nie ma drugiej, takiej jak ty - uśmiechnął się słodko. 
- A jaka jest najlepsza rzecz we mnie?-Zayn wzruszył  ramionami. 
-Fakt, że mogę do ciebie zadzwonić, o każdej porze , nie tylko  gdy jest mi smutno,ale też  gdy jestem radosny. Czekałem na Ciebie całe  moje życie , a teraz w końcu  cię znalazłem- obdarował moje czoło pocałunkiem. 
Leżeliśmy tak przez chwilę  wpatrzeni w  sufit. Nagle Zayn przewrócił się na lewy bok zbliżając twarz do mojego ucha. 
-Myślałaś kiedyś o swoim ideale? -zapytał z zaciekawieniem -No wiesz. Przecież małe dziewczynki zawsze wiedzą jaki dokładnie ma być ten ich książę.
Zaśmiał się, a ja musnęłam  swoim nosem o jego nos. Uśmiechnęłam  się lekko wspominając czasy kiedy wszystko było tak proste,a my nie przejmowaliśmy się żadnymi problemami, bo robili to za nas nasi rodzice.
-Mój chłopak miał mieć brązowe oczy, czarne  włosy którymi mogłabym się bawić, cudowne poczucie humoru dzięki któremu nigdy nie straciłabym uśmiechu z twarzy, czułe serce by potrafił mnie mocno kochać, powinien lubić lody orzechowe i mieć zadziorny uśmiech,  miał ładnie śpiewać, by każdego ranka budzić mnie miłosnymi piosenkami...
-Ale to przecież.. -urwał.
 -Tak, to twoje cechy. Spotkałam swój ideał.Kocham Cię.
-Ja też cię kocham, księżniczko- powiedział. Po chwili usnęłam w jego ramionach.



        Louis
Miłość .... mówi się, że jest ona najważniejsza, że jest jak narkotyk. Gdy już jej zaznasz, nie wytrzymasz bez kolejnej porcji. Mówią, że powinna zamieszkać w każdym sercu...., że powinna zmienić nasze życie. Na zawsze. Do niedawna też tak myślałam. Właśnie ... do niedawna.

Ja też zaznałam tego uczucia. Poczułam jak to jest być zakochanym po uszy. Jak to jest tęsknić i myśleć co ta osoba robi w danym momencie.Przede wszystkim poznałam Ciebie, moją prawdziwą miłość. A teraz ? Teraz ... nie ma już nic... Byłeś  taki kochany, miałeś ten urok osobisty. Słynne ,,To coś " . Zakochałam się w Tobie  od pierwszego wejrzenia. Czy pamiętasz jeszcze to wydarzenie ? Ja tak. Wszystko zaczęło się od tego jak w kawiarni przez przypadek wylałeś na mnie całe swoje cappuccino  Mogło być to spowodowane zagapieniem. Tak słodko wtedy przepraszałeś . Nie umiałam się na Ciebie wtedy gniewać mimo, ze zniszczyłeś moją ulubioną koszulkę.Pokochałam cię. Później to się tylko pogłębiało. Jednak bałam się ci to powiedzieć. Bałam się jak zareagujesz.Aż w końcu przyznałeś mi się, ze mnie kochasz. Gdybyś wiedział, jak mnie wtedy uszczęśliwiłeś. Myślałam, ze z wzruszenia i radości moje serce wyskoczy z piersi. Mówiłeś, ze mnie nigdy nie zostawisz. Że zawsze będziemy razem. Teraz wiem, że kłamałeś. W sumie to nie była twoja wina. Byłeś  jedyny w swoim rodzaju. Ideał ....  Pamiętasz jak denerwowałeś się przed pierwszą wizytą u moich rodziców ? Nie potrzebnie. Mama pokochała cię, bo ciebie nie dało się nie kochać .Nigdy mnie nie zawodziłeś  ... no poza tym jednym razem. Zrzucam na ciebie całą winę, ale może to ja zawiniłam ? Tak naprawdę zawiniliśmy oboje. A ja głupia pozwoliłam ci odejść. Może będzie ci lepiej ? Tyle pytań, zero odpowiedzi. Postanowiłam się z Tobą spotkać po raz ostatni, chciałam wszystko ci wygarnąć. Chciałam zamknąć ten rozdział ale ... to nie było takie proste. Za bardzo cie  kocham. Spotkaliśmy się tam gdzie umawialiśmy się od dłuższego czasu. Usiadłam na ławce i patrzyłam wyczekująco  Nic nie mówiłeś.  Postanowiłam zacząć rozmowę. Chciałam to mieć już za sobą
- Okłamałeś mnie - powiedziałam spokojnie chociaż w środku we mnie wrzało - mówiłeś, że mnie nie zostawisz, ze zawsze będziemy razem.Dlaczego to zrobiłeś ? Kochałam cię, nawet nie wiesz jak bardzo a ty .... ty mnie tak zwyczajnie w świecie zostawiłeś ! - zaczęłam płakać, ale ty nadal nic nie mówiłeś. Nawet na mnie nie patrzyłeś. Łzy zaczęły rozmazywać Twój nagrobek. Litery tworzące imię i nazwisko rozmazywały mi się przed oczami. Tak bardzo chciałabym cofnąć ten czas. Dotknęłam twojego zdjęcia. Uśmiechnięty w tej swojej znoszonej bluzce w paski. Zawsze się uśmiechałeś, kochałam Twój uśmiech.Brakuje mi ciebie, ale ty to pewnie wiesz. Mówiłam ci, żebyś wtedy nie jechał! Od rana przeczuwałam, ze coś się stanie. W dodatku ta pogoda... Myślami wróciłam do tego dnia.


- Louis może lepiej nie jedź, zobacz jaka jest pogoda. Boję się o ciebie - próbowałam cię przekonać. Jednak ty tylko popatrzyłeś się na mnie i zaśmiałeś się
- [T.I] skarbie nic mi nie będzie. Jutro wrócę, przecież mama mieszka niedaleko - uspokajałeś mnie. Mimo to i tak byłam niespokojna. Miałam dziwne przeczucia
- Nie podoba mi się to - mruknęłam.
- Przesadzasz kochanie - ucałowałeś mnie w czoło, podniosłeś torbę i skierowałeś się do drzwi. Poszłam za tobą. Kiedy byliśmy już przy samochodzie mocno cię przytuliłam. 
- Bo mnie udusisz ! - wyjąkałeś z rozbawieniem.
- Lou ... nie jedź. Zobacz na pewno jest ślisko - próbowałam cie jeszcze namówić do pozostania w domu
- Co się z tobą dzisiaj dzieje ?! Jutro wieczorem już będę cię tulił - wpiłeś się w moje wargi. Gdybym tylko wiedziała, ze to nasz ostatni pocałunek ...
- Kocham Cię - powiedziałam wtulając się w Twój tors
- Ja ciebie też - odpowiedziałeś mi - Ale teraz naprawdę muszę już jechać. Czekaj na mnie
- Będę. Ucałuj ode mnie mamę - powiedziałam. Patrzyłam jak znikasz za rogiem. Udałam się do domu. bez ciebie było tutaj tak .. pusto. Wyciągnęłam z szafy koc, rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Szukałam jakiegoś ciekawego filmu. Jednak tak naprawdę cały czas myślałam o Tobie. Czy dojechałeś ?  Znalazłam jakiś film. Zaczęłam go oglądać. W jednej z przerw puścili wiadomości. Pogłośniłam. 
- A teraz wiadomość z ostatniej chwili. Nie żyje Louis Tomlinson z zespołu One Direction. Młody wokalista zginął w wypadku samochodowym, który miał miejsce niecałe pół godziny temu. Stracił panowanie nad kierownicą, spowodowane było to kiepskimi warunkami na drodze. Louis miał 21 lat. Więcej informacji o tym tragicznym wypadku w następnym wydaniu wiadomości - Nie ! nie ! tylko nie to ! To nie może być prawda ! Przecież nie dawno cię widziałam. Zerwałam się z miejsca, wzięłam swój samochód i pojechałam na miejsce wypadku. Byli już tam chłopcy. Wszyscy płakali. Liam jako pierwszy mnie zauważył 
- [T.I] ...
- Louis - zaszeptałam 
- Przykro mi - Liam przytulił mnie 
- Gdzie... gdzie on jest ? - wychlipałam  Zaprowadził mnie dalej. Widziałam Twój samochód. Był cały zmasakrowany. Szyby były powybijane, stał na dachu. Maska była cała zmiażdżona. Nagle zobaczyłam jakiś czarny worek z wybrzuszeniem. Zaniosłam się szlochem. Drżącymi krokami zbliżałam się do czegoś co było Twoim ciałem. 
- Proszę ... proszę mnie przepuścić - mówiłam bezradnie. Pochyliłam się i rozsunęłam folię. Ukazał mi się widok, którego najbardziej obawiałam się zobaczyć. Ujrzałam Twoją twarz.... wyglądałeś jakbyś spał. Miałeś spokojny wyraz twarzy. Zbliżyłam swoje usta do twoich i ucałowałam je. Były z i m n e. Poczułam jakby wyrwano mi serce. Straciłam cię. Na zawsze ....


Wróciłam do domu. Natłok wrażeń był zbyt duży jak na jeden dzień. Udałam się do naszej wspólnej sypialni. Tam też było pełno TWOICHzdjęć i rzeczy. Wiesz .. nie miałam serca ich wyrzucić. Mam nadzieję, ze ci to nie przeszkadza. Wzięłam jedno z naszych i Twoich zdjęć do ręki. Uśmiechnięty ty z labradorem. Pamiętasz ten dzień ? Byliśmy wtedy w schronisku. Spodobał ci się ten pies, nawet nadałeś mu imię. Rocky ... ładne  Kochałeś psy. Mieliśmy zaadoptować Rookiego  ale nie zdążyliśmy.
Założyłam Twoją bluzę, wciąż pachniała tobą i twoimi ulubionymi perfumami. Lubiłeś ten zapach ... Zmęczona położyłam się na łóżku. nie daje już rady, wszystko mi cię przypomina.Niespodziewanie z oczu pociekły łzy smutku i bezradności. W pamięci wspominałam nasze wspólne chwile. Byliśmy tacy szczęśliwi. Mieliśmy wziąć piękny ślub, założyć rodzinę. Jeden wypadek zmienił wszystko. Ironia losu ? Możliwe. W końcu zmorzył mnie sen. Ujrzałam w nim właśnie ciebie. Uśmiechałeś się, nie czułeś już bólu. Byłeś szczęśliwy ... Nagle się odezwałeś
- Kochanie, dlaczego płaczesz ? Może tak miało być ? Zobacz jestem szczęśliwy. Wiem, ze jest ci ciężko, ale ja się tobą zaopiekuję. Będę twoim Aniołem Stróżem. Będę chronić ciebie i chłopaków. Kiedyś ty też do mnie dołączysz, ale na razie musisz tu być. Musisz być silna ! Zrób to dla mnie obiecujesz ? - słuchałam twoich słów w osłupieniu. Nagle twoja sylwetka zaczęła znikać. Obudziłam się z płaczem
- Obiecuję-  przyrzekłam ci. na zawsze Twoja ....




  


                                                                  Liam    

Moja kochana. Moja kochana brunetka o nieskazitelnej urodzie i wielkich brązowych oczach.
 Co noc śnisz mi się, w dzień zaś nie mogę przestać o tobie myśleć. W mojej wyobraźni nasza miłość jest piękna, nie do rozdarcia. Przy każdym kroku widzę przed oczami obraz nas. Tak, nas kochanie. Gdy patrzę w białe chmury widzę twoją uśmiechniętą twarz, a w nocy twoje imię napisane gwiazdami. Jesteś jak cały mój świat, który dodaje mu barw przez jeden uśmiech. Pełno kolorów wiruje wokół gdy myślę. Moje życie staje się piękniejsze, gdy myślę o tobie. W snach tulisz mnie do siebie i całujesz. Nie rozstajemy się.
Ostatnio miałem sen, że byliśmy na plaży. Śmialiśmy się, potem cię pocałowałem a ty przytwierdziłaś mnie do ziemi i usiadłaś na mnie. Wtopiłem palce w twoje kręcone włosy a ty zachichotałaś dalej mnie całując. Niestety obudziłem się.
Wiesz jaki jest największy  problem?
Że ciebie nie ma. Nie wiem czy istniejesz. Wymyśliłem ciebie i zakochałem się w kimś kto może nie istnieć. Nie wiem jak masz na imię, ile masz lat. Po prostu wiem jak wyglądasz. Nie wiem jaki masz głos. Słyszę tylko twój piękny śmiech. Podróżuję po świecie, na każdym koncercie szukam ciebie w tłumie, chociaż wiem że nie musisz lubić mojej muzyki. Muzyki One Direction. Może słuchać rapu, rocka, muzyki klasycznej.. to jest takie skomplikowane. Trudne.
Ciebie nie ma.
Nie wiem czy będziesz.
Możesz nie istnieć, a ja robię sobie nadzieję, że cię spotkam.
Mogę się tobie nie spodobać. I co wtedy ? Popadnę w załamanie. Nie wytrzymam, będę rozdarty. Jestem rozdarty..

-

Wszedłem na scenę zaraz po Louisie. Tłum wszystkich Directioners zaczął piszczeć i wykrzykiwać nasze imiona. Uśmiechnąłem się do nich i pomachałem ręką, zaraz po tym usiadłem na jednym z wzmacniaczy, trzymając w ręce mikrofon. Przez chwilę wahałem się nad zostaniem na scenie czy powiedzeniem Paul'owi że się źle czuje. Nie chciałem pokazywać mojego doła przed kilkoma tysiącami fanów. Zostałem, dla nich.
Rozbrzmiała piosenka "Little Things". Westchnąłem cicho do mikrofonu, a po chwili zacząłem śpiewać moją zwrotkę. Momentalnie pomyślałem o tobie i upuściłem mikrofon zbiegając ze sceny. Chłopaki pobiegli za mną nie zważając na to że piosenka nadal leci. Zamknąłem się w łazience szlochając cicho. Oparłem się o drzwi, które powoli były rozwalane przez chłopaków. Usiadłem na zimnych kafelkach, kuląc nogi.
Ktoś zapukał. Nie odzywałem się. Znowu.
Wstałem i otwarłem drzwi. Grupka chłopaków rzuciła się na mnie. Pytali o co chodzi, co się stało. Ja milczałem jak grób. Oni puścili mnie, a ja wróciłem na scenę. Przeprosiłem fanów za to że uciekłem. Przeanalizowałem cały tłum, aż w końcu zobaczyłem kogoś. To Ty !
-Proszę zróbcie mi przejście. - poprosiłem a oni rozeszli się, tworząc jeden szeroki pas. Zbiegłem ze sceny, rozpędzając się tak, że prawie upadłem. Mój mikrofon wyrzuciłem za siebie i dalej biegłem, chociaż mój obraz zamazywał się przez łzy. W końcu dotknąłem cię, a ty odwróciłaś się i z uśmiechem, ale i zdziwieniem odezwałaś się. Nie wiem co powiedziałaś, byłem za bardzo wpatrzony w twoje oczy.
-Śniłeś mi się, wiesz ? - twój głos rozbrzmiał, a ja przytuliłem cię z całych sił.
-Ty mi też. - szepnąłem ci do ucha. Zrobiłaś dziwną minę, ale nadal tuliłaś mnie do siebie.
Pachniałaś wanilią pomieszaną z wiśnią, a twoje włosy kokosem. Tak jak w moich snach miałaś brązowe oczy i piękną urodę. Byłaś taka sama.
Złapałem cię za rękę i poprowadziłem na scenę. Zdezorientowana szłaś za mną trochę się wahając. Zapewniłem cię, że nic się nie stanie. Stanęłaś na środku sceny, a ja obok ciebie. Chłopaki zdziwieni moim zachowaniem wycofali się do tyłu.
-Zapewne weźmiecie mnie za idiotę, ale muszę to powiedzieć. - zacząłem. - od pewnego czasu miewałem sny i myśli o jednej dziewczynie. Była piękna jak zachód słońca, jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a śmiech rozbrzmiewał co chwilę. Zakochałem się, w kimś kto mógł nie istnieć. Co chwilę przez myśl przechodziła mi Ona. Myślałem że mi przejdzie, ale nie. A teraz znalazłem ją, stoi obok mnie. Na pewno teraz odejdzie z myślą że jestem psychicznie chory, ale musiałem to powiedzieć. - zakończyłem puszczając twoją rękę i odwróciłem się na pięcie.
-Liam.. - powiedziałaś ledwo słysząc, na jej słowo odwróciłem się. - niesamowite.
Rzuciłem mikrofon Zaynowi i podszedłem do ciebie. Przybliżyłem się do twojego ucha.
-Powiedz mi jedną rzecz. Jakie jest twoje imię ? - wyszeptałem.
-[T.I]. - powiedziałaś kładąc ręce na moje ramiona.
-Kocham cię, [T.I]. - powiedziałem trochę głośniej i oddaliłem się od twojego ucha.
Ty uśmiechnęłaś się słodko, a po chwili zatopiłem się w twoich ustach. Tłum ludzi zaczął piszczeć i wiwatować. Ja rozkoszowałem się twoim smakiem, twoim zapachem.
 "Niech nasza droga będzie wspólna.
Niech nasza miłość będzie potężna.
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać."
 

                                                            Harry
Ktoś szturchnął mnie w ramię. Odwróciłam się gwałtownie wpadając na chłopaka.
-Przepraszam - odsunęłam się od niego.
-Jestem Nick, a ty? - zapytał w uśmiechem.
-[T.I] - odwzajemniłam czyn.
-Zatańczymy ? - wyciągnął rękę w moją stronę, a ja pokiwałam głową łapiąc jego dłoń. Zaprowadził mnie na sam środek parkietu, po czym złapał a talii, ponieważ włączyła się wolna piosenka. Kołysaliśmy się w rytm melodii patrząc sobie w oczy. Blondyn zbliżył swoją twarz do mojej po czym pocałował mnie. Ku mojemu zdziwieniu odwzajemniłam pocałunek. Chłopak wziął mnie na ręce i oparł o ścianę, by jeszcze bardziej wpić się w moje usta. Położył dłonie na moje pośladki, zmierzając coraz wyżej.
-Pójdę już.. - odczepiłam się od chłopaka, ale on mi nie pozwolił na odejście. - muszę iść. Puść mnie.
-Wiem że chcesz.. - ponownie mnie pocałował, po czym chwycił ponownie za pośladki i wyszedł z pubu. Wrzucił mnie do samochodu, wszedł za mną po czym zatrzasnął drzwi.
-No to co? Zabawimy się ? - uśmiechnął się triumfująco po czym wpił się w moje usta. Złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do siedzenia tak żebym nie mogła uciec.
-Zostaw mnie ! - krzyczałam przez pocałunki. Blondyn odczepił się ode mnie i zakrył mi usta dłonią. Jedną ręką rozpiął swój rozporek i podciągnął moją krótką spódniczkę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, zrywając moje majtki. Bez zapowiedzi wszedł we mnie brutalnie, a ja krzyknęłam z bólu. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nick śmiał się, trzymając moje nadgarstki i poruszając się tak, że ból stawał się coraz większy.
-Koleś! co ty robisz?! - usłyszałam krzyki za plecami blondyna. Mrugnęłam, a chłopaka juz nie było przede mną, tylko leżał na ziemi. Ktoś podszedł do mnie i pomógł się podnieść. Ja wyrwałam się i przesunęłam na drugi koniec auta. Zakryłam twarz dłońmi, by chłopak nie zobaczył moich łez. Ale ja zaczęłam szlochać, tak że było mnie słychać na całej ulicy. Moje podbrzusze nadal bolało mnie przy każdym ruchu. Złapałam się za nie, nadal płacząc.
-Nic ci nie zrobię. Nie bój się. - spojrzałam w stronę chłopaka. Miał na głowie lokowane włosy, w policzkach dołeczki, a jego oczy były czysto-zielone. Niepewnie przybliżył się do mnie. - proszę. Zaufaj mi.
Wyciągnęłam rękę do Loczka. Ten lekko uśmiechnął się i ścisnął ją. Od razu wpadłam mu w ramiona, głośno szlochając. Z każdym poruszeniem się mój brzuch eksplodował od środka.
-Cii.. zabiorę cię stąd. - podniósł mnie i wyprowadził z auta. Przeszedł parę kroków, a zaraz po tym odstawił mnie na ziemię i otworzył przede mną drzwi. Niepewnymi krokami weszłam do niego.
-Zaraz wrócę. - pochylił się i spojrzał mi w oczy. Zamknął delikatnie drzwi i poszedł na miejsce zdarzenia. Zniknął za dużym czarnym samochodem.

*Perspektywa Harry'ego*

Nie wierzę, że można aż tak skrzywdzić dziewczynę! Podbiegłem do chłopaka i uderzyłem pięścią tak, że upadł gwałtownie na ziemię. Zadałem mu cios prosto w żebra, a ten skręcił się z bólu. Kucnąłem przed nim i obróciłem jego twarz w moją stronę, tak aby na mnie patrzył.
-Nie masz prawa, robić takich rzeczy. Jesteś zwykłym dupkiem. Gwarantuję ci, że pożałujesz. - puściłem jego policzki, i wróciłem do dziewczyny.
Usiadłem za kierownicą i westchnąłem głośno.
-Jak masz na imię? - zapytałem spokojnie.
-[T.I].. - brunetka wymamrotała przez zęby.
-Znasz go? - położyłem rękę na jej ramieniu, a ona odwróciła się do mnie.
-N-nie. - dukała. Jej oczy były czerwone od płaczu, a warga drżała.
-Hej, nie płacz. Zabiorę cię do mnie. - otarłem jej jedną łzę. - dobrze ?
[T.I] kiwnęła głową. Zapaliłem silnik i odjechałem z piskiem opon. Przez pozostałą część jazdy dziewczyna wpatrywała się za okno. Jedynie co robiła to ściskała pięści, czasem podszczypując swoją skórę. Zerkałem na nią co parę sekund. W końcu podjechałem pod mój dom. Zaparkowałem samochód po czym szybo wysiadłem z auta i poszedłem po dziewczynę. Złapała mnie za rękę i podniosła się z siedzenia.

-

-Dam ci coś do ubrania i pójdziesz się umyć. - powiedziałem wyciągając z szafy moje dresowe spodnie i czarny T-shirt.
-Ale Harry.. n-nie trzeba. Z-zaraz będę się zbieraćć.. - dziewczyna jąkała się stojąc przede mną.
-Nie ma mowy. Nie wypuszczę cię. - przytuliłem się do [T.I.]. - skąd wiesz jak masz na imię ?
-Kocham One Direction. - wymamrotała zaczerwieniona.
-Miło. - po słowach brunetki uśmiechnąłem się do niej i mocniej przytuliłem. - idź. Poczekam na dole.
[T.I] odwróciła się i szybkim krokiem skierowała się do łazienki, a ja zszedłem na dół, by przygotować coś do jedzenia.

*Perspektywa [T.I]*

Ubrałam się w rzeczy Harry'ego i zmyłam makijaż z mojej twarzy. Spojrzałam na siebie w lustrze. Mój brzuch ciągle bolał. Nie mogłam na siebie patrzeć, brzydziłam się sobą.
Zebrałam się na siły i powoli zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedział Loczek i uśmiechał się lekko ukazując swoje dołeczki.
-Usiądź - pokazał na krzesło, a ja przysiadłam na nim. - częstuj się.
-Harry dziękuję ci bardzo, ale nie mam ochoty jeść. - wymamrotałam cicho.
-Rozumiem. To w takim razie.. chcesz się położyć? - zapytał z troską.
-Jestem zmęczona. - powiedziałam.
-Ahm.. to chodź na górę. - złapałem ją za rękę i poszliśmy na górę do mojej sypialni. Pokazałem na łóżko. Brunetka powoli podeszła do niego i położyła się.
-Dziękuję ci Harry - powiedziałam gdy już miał wychodzić. Od razu odwrócił się i usiadł koło mnie.
-Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził, ani żadnej innej dziewczyny. Tacy faceci to brutale. Nie mógłbym się pogodzić z tym, że ktoś cierpi przez mężczyznę. - złapał mnie za rękę.
-Jesteś inny niż wszyscy. Jesteś wspaniały, Harry. - uśmiechnęłam się.
-A ty jesteś niesamowita i silna. - musnął wargami mój policzek po czym wyszedł z sypialni, pozwalając mi zasnąć.
Uśmiechnęłam się do siebie, wiedząc, że na świecie jest jeszcze taki ktoś, jak Harry.